Zastanawialiście się kiedyś, aby pojechać na urlop w innym terminie niż lipiec i sierpień? Jak to jest zaplanować podróż, kiedy sezon się kończy? Bardzo się ostatnio nad tym zastanawiam i rozważam wszystkie opcje. Z tego co widzę, opcja urlopu po sezonie jest bardzo kusząca.
Co mnie przekonuje? Po pierwsze niższe ceny wyjazdów i to o wiele niższe. Czasem to jest 50% lub 60% ceny jaką trzeba było zapłacić w lipcu i sierpniu. Wrzesień i październik to idealne miesiące, aby wziąć w nich urlop. Biura podróży wyprzedają wszystko co mają, aby jeszcze na nas zarobić. Prywatni przedsiębiorcy – hotelarze, branża gastronomiczna kusi promocjami, rabatami i korzystnymi cenami, aż grzech nie skorzystać.
Praktycznie wszyscy są już po wakacjach, więc nikt w pracy nie będzie Ci mówił, że nie możesz jechać, bo ten termin jest zajęty. Dla osób z dziećmi początek września zawsze jest pracowity, więc Ty jako singiel lub para bez dzieci możecie skorzystać z wrześniowych promocji na podróże nawet w dalekie strony.
Kolejnym plusem jest to, że w krajach, gdzie jest ciepło – Hiszpania, Włochy, Grecja, Chorwacja, dalej jest piękna pogoda, choć u nas może być z nią różnie w połowie września. Tam sezon urlopowy trwa do końca września, a nawet czasami do połowy października.
Mniejszy tłok w kurortach i to nie tylko polskich, ze względu na pogodę, ale również zagranicznych. Mniej ludzi, krótsze kolejki, spokojne posiłki w restauracji, brak tłumu przeciskającego się w każdą stronę deptakiem i nawału parawanów na plaży.
Wymieniając te powody, coraz bardziej skłaniam się do zarezerwowania sobie urlopu w przyszłym roku w terminie wrześniowym lub październikowym i przeżycia prawdziwych wakacji, bez hordy turystów na każdym kroku.
źródło obrazków: pixabay.com