Pomału zbliża się kolejna wiekopomna chwila w moim życiu, czyli moment, kiedy będę musiał się zdecydować na to, czy zostaję u swojego obecnego dostawcy usług telekomunikacyjnych, czy może jednak sobie wyemigruję dokądśtam indziej. A ponieważ jestem istotą wybitnie ludzką, to sobie siadłem i zacząłem kombinować, czy aby przypadkiem nie opłaca mi się najbardziej zrezygnować z abonamentu i na przykład przejść na kartę.
Po niezbyt wielu obliczeniach doszedłem do jedynego słusznego wniosku: że nigdzie się nie wybieram i nadal sobie zostanę w telefonicznej pomarańczy, bo mi nigdzie lepiej nie będzie. I to nawet w sytuacji, gdy niby to zgarniam największe bonusy za to, że jestem nowym klientem. W którą stronę by nie kombinować, to proste porównanie abonamentów wypada na korzyść Orange i koniec.
Przyznaję, ździebko się zdziwiłem, ale jak się zastanowić, to w sumie nie powinienem być aż tak zaskoczony. No bo jeśli mam u obecnego operatora wszystko, co mi trzeba i to w ramach jednej opłaty (a mam), to co może mi zaoferować inny? Jedynie więcej tego samego za mniejsze pieniądze, bo to jedyny powód, dla którego mógłbym rozważać opcję przejścia gdzieś indziej.
No i tu dochodzimy do sedna, bo inni nie oferują niczego więcej ani niczego lepiej ani nawet taniej – w najlepszym razie jest tak samo albo bardzo, bardzo porównywalnie. A skoro tak, to po kiego grzyba mam się gdziekolwiek przenosić? Jest takie stare powiedzenie, że jak coś jest dobrze, to nie trzeba tego psuć i zamierzam je zastosować w całej rozciągłości…
źródła obrazków: www.consumerreports.org, www.inc.com, www.thebalance.com