Nie tak dawno temu podzieliłem się informacjami na temat przetestowanych przeze mnie, a więc sprawdzonych i skutecznych, metod walki z kaszlem. Jak wszyscy dobrze wiemy, kaszel rzadko kiedy pojawia się tak po prostu i najczęściej jest objawem przeziębienia albo jakiejś alergii. Szczęśliwie jesienią alergicy mogą trochę odetchnąć (za co i ja jestem losowi bardzo wdzięczny), ale za to przeziębiać się będziemy prawie wszyscy – dlatego poniżej znajdziecie domowe sposoby na przeziębienie przeznaczone zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, a wypraktykowane nie tylko przeze mnie, ale też przez ileśtam pokoleń mojej rodziny wstecz.
Jak już zachorujemy, to rady nie ma – 7 dni wycięte z życiorysu, ale męczarnie można złagodzić pijąc kubek gorącego mleka, do którego dodajemy stołową łyżkę miodu, łyżeczkę masła i dwa zmiażdżone ząbki czosnku. Jeśli nie znacie tego smaku, to nie ma czego żałować: mało co jest w stanie go przebić i w mojej prywatnej skali ohydności plasuje się w ścisłej czołówce. Niemniej jednak działa wręcz fantastycznie. Mam nawet taką teorię, że niejednego umierającego też by postawiło na nogi, ale testów jeszcze nie przeprowadzałem…
Inna dobra rzecz to sok z malin (można pić sam sok – ważne, żeby samoróbkę, a nie jakieś kupowane świństwo, co to z malin ma tylko aromat identyczny z naturalnym), z którego też można sobie przyrządzić fajnie rozgrzewający kubek gorącej wody z sokiem. Proporcje: 1/3 kubka soku, 2/3 kubka wrzątku. Przed wypiciem wleźć pod kołdrę, po wypiciu nie wyłazić spod niej co najmniej przez dwie godziny. Po co się tak rozgrzewać? Ano po to, żeby się wirusy wolniej mnożyły – te wredne stworzenia nie przepadają za wyższymi temperaturami, a nasz system odpornościowy z kolei działa wydajniej, jeśli temperatura ciała jest wyższa.
Prosta rzecz, ale wielu co bardziej nowoczesnych i „wykształcunych” lekarzy powie wam, że herbata z sokiem z malin nie działa, bo temperatura niszczy witaminę C (tylko po co komu witamina C, jak się już choruje, skoro ta witamina najlepiej się sprawdza w profilaktyce przeziębień…?). Jak takiego spotkacie, to zwyczajnie olejcie go i posłuchajcie ludzi, którzy nie mieli tabletki na każdą pierdołkę, tylko leczyli się naturalnymi metodami, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.
I właśnie z tego powodu na sam koniec chciałem bardzo, bardzo podziękować swojej babci, bez której bym tego wszystkiego nie wiedział. Ani tym bardziej nie mógł się podzielić tą wiedzą z wami – wy też możecie jej podziękować w komentarzach poniżej!
źródła obrazków: na-mojej-wsi.blogspot.com, smaczny.pl, youtube.com