Jeszcze niedawno, bo jakieś 10 lat temu, miałem taki ambitny cel życiowy, żeby przynajmniej spróbować smaku każdego piwa, jakie jest dostępne w handlu w Polsce. Już wtedy zadanie było dość trudne, choć przy pewnej dozie samozaparcia całkowicie wykonalne, bo ilość dostępnych rodzajów, gatunków i marek piwa była względnie niewielka w porównaniu do tego, z czym mamy do czynienia dzisiaj. Nie było jeszcze boomu na małe, lokalne browary wytwarzające piwa regionalne, nie było takiej dostępności piw zagranicznych, no i ja byłem młodszy 😀
I chociaż wszystko wskazuje na to, że jednak w pierwotnej postaci nie uda mi się jednak młodzieńczego pomysłu zrealizować, nie powstrzymuje mnie to wcale od kupowania sobie piw, których jeszcze nie kosztowałem. Swoistym rykoszetem mojej piwnej ambicji jest odkrycie, że zdecydowanie bardziej smakują mi piwa górnej fermentacji, bo mają pełniejszy i bogatszy bukiet niż masowo warzone lagery. A moim odkryciem roku (w zasadzie to już ubiegłego, bo kupowane było przed Bożym Narodzeniem) jest bez dwóch zdań Namysłów Białe Pszeniczne.
Kupiłem, wrzuciłem na górną półkę w lodówce i… całkiem o nim zapomniałem. Wiem, zbrodnia. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że w międzyczasie się trochę przyrzuciło innymi lodówkowymi produktami i w efekcie odkopałem butelkę dopiero kilka dni temu. Żeby się za długo nie rozwodzić nad urokami spożywania (a mógłbym, oj mógłbym!) powiem tylko, że piwo było rewelacyjne – łagodne, niezbyt kwaskowate, lekkie i pięknie pachniało. Mało brakowało, a bym pognał do sklepu po drugie, bo miałem tylko jedno 😀 Jeśli jeszcze ktoś nie zna i nie próbował, to z ręką na sercu i kufelkiem w dłoni polecam!
źródło obrazka: fineartamerica.com