Postanowiłem stary rok zakończyć w zgodzie ze sobą i uczcić go jak należy, zaopatrzyłem się więc w dobrą kawę – nie jakąśtam mieloną czy rozpuszczalną, tylko porządną ziarnistą, którą będę sobie mógł sam zmielić w dokładnie takiej ilości, jaką będę chciał wsypać do kubka czy do ekspresu. Przy tej okazji kupiłem też filtry do kawy, bo czasem się przydają, no i oczywiście ani słowem nie wypaplałem się nikomu, że takie zakupy poczyniłem, bo przecież cały czas mam oficjalny szlaban lekarski na kawę…
Nie zrozumcie mnie źle: szanuję i cenię sobie opinię lekarzy (a tego konkretnego w szczególności), ale wytrzymałem bez codziennej kawy okres dla mnie niewyobrażalny i ten jeden raz, w Sylwestra, mam zamiar wypić wielki kubek kawy nie przejmując się tym, że mi skoczy ciśnienie czy serce mocniej zapika. Po nowym roku zresztą mam zamiar wybrać się do mojego lekarza i podjąć negocjacje, których celem będzie jedna kawa na miesiąc (bo o jednej na tydzień nawet nie marzę) – dlatego właśnie kupiłem sobie ziarnistą, bo w szczelnym pojemniku poleży sobie dłużej i nie straci nic a nic z aromatu.
Może być oczywiście i tak, że lekarz się uprze (bo na przykład zagląda na mojego bloga i pozna mój szczwany plan), ale ja też odpuszczać nie zamierzam: lubię kawę i nic tego nie zmieni. A jak już mam sobie marnować zdrowie, to wolę to robić za pomocą gorącej, pachnącej, aromatycznej i czarnej jak noc kawy niż na ten przykład tak, jak robi to znakomita większość moich sąsiadów, czyli tanim piwskiem i kiepską wódą. Może to i marne usprawiedliwienie i wymówka, ale póki co jeszcze mogę wybierać, więc korzystam z tej możliwości i tyle. Do siego roku!
źródła obrazków: dinabelenko.deviantart.com, badgerandblade.com, www.koboscoffee.com