Dzisiaj krótko i węzłowato, bo i temat jest poważny. Otóż w ramach mojego nieustającego serwisu „jeden pan drugiemu panu” zostałem zapytany, jak często tak naprawdę trzeba wymieniać olej silnikowy. Skąd w ogóle pytanie? Ano stąd, że producent auta mówi swoje, a producenci olejów swoje, więc już na tym etapie są niewąskie rozbieżności. A na dokładkę od jakiegoś czasu się pojawiły na rynku oleje, co to mają 30 tysięcy kilometrów wytrzymać i się nie zużyć ani nie stracić właściwości. Nie ma co się dziwić, że się mnie kumpel kumpla chciał poradzić.
Zacznę biblijnie: zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że jeśli kto mówi wam, że istnieje olej, który można wymieniać co 30 tysięcy kilometrów, to weźmijcie takiego i kopnijcie solidnie w cztery litery jego, bo bluźni. A prościej mówiąc: te długodystansowe oleje to jedna wielka ściema wykombinowana przez wielkie lobby kolesi, którzy wykminili świetny patent na wyciąganie kasy z kieszeni kierowców. Dłuższe okresy pomiędzy wymianami oleju zawsze, ale to zawsze, skutkują niefajnymi konsekwencjami dla różnych podzespołów w samochodzie.
Turbosprężarka pada chyba najszybciej. Kupiliście wózek w salonie, przejechaliście trochę ponad 100 tysięcy kilometrów (niech będzie, że 150 tysięcy nawet) i sru! Awaria turbosprężarki. Dlaczego? A dlatego, że się, kochani, połasiliście na oszczędzenie paru stówek na wymianie oleju po 12 czy tam 15 tysiącach przejechanych kilometrów, bo teraz trend jest taki, żeby wymieniać co 50 tysi. No i wymienia się, a jakże – a potem za 50 tysi się samochód naprawia. Może kiedyś temat bardziej rozwinę (nawet na pewno to zrobię), ale na chwilę obecną uwierzcie mi na słowo: oleje „long life” to ściema. To najzwyczajniejszy w świecie zamach na waszą kasę, bo najwyraźniej ktoś za mało zarabia. Samochody muszą być awaryjne (im bardziej, tym lepiej – oczywiście już po upływie okresu gwarancyjnego), bo tylko wtedy jest szansa na jakiś zbyt kolejnych roczników i modeli. Zobaczcie: ja swoją Wołgą przejeździłem ileśtam lat, a wcześniej zapirzał nią jakiś ubek i raczej jej nie oszczędzał. Samochód ma już prawie 30 lat i nadal jeździ. Pokażcie mi jakiś nowy wózek, który pojeździ tyle, co moja Wołga – i to nawet przy założeniu, że będziecie o niego dbać lepiej, niż o własne dzieci…