Choćbym nie wiem jak się bronił przed faktami, to prawda jest taka, że Morda został moim nowym właścicielem. Tak, dobrze widzicie, nie ma tu żadnego błędu – zawsze przecież jest tak, że to kot ma człowieka, a cała ta komedia z wskakiwaniem na kolana, mruczeniem i takimi tam jest wyłącznie po to, żeby utwierdzać nieświadomych „nieposiadaczy” kotów w przekonaniu, że jest dokładnie na odwrót. Ci, którzy mieszkają z kotami, wiedzą o czym mówię.
Nie żebym narzekał, bo dzięki Mordzie w moich czterech kątach (a przeważnie nie tylko w kątach) zdecydowanie więcej się dzieje, a ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, że kocisko się zadomowiło. Nawet nie martwi mnie, że co jakiś czas coś skądś spadnie (i czasem jest to Morda, który z uporem maniaka próbuje wleźć na jakieś miejsce) albo że niektóre framugi zyskały nowy wymiar estetyczny polegający na dodaniu specjalnych żłobień o szerokości obciętych kocich pazurów. Przejmuję się natomiast faktem, że Morda żre bardziej zbalansowane i zdrowe (dla niego przynajmniej) jedzenie ode mnie.
Chwilę zajęło, zanim znalazłem najlepszą karmę dla kotów w wydaniu „Morda only”, ale jak już raz zaczął ją jeść, tak koniec – póki co nie ma żadnej opcji, żeby futro zeżarło jakąkolwiek inną suchą karmę. Nie pomogło nawet zmieszanie dwóch rodzajów karm: cwaniak wyjadł to, co lubi i zostawił to, co go kłuło w zębiska. Od razu mówię, że próbowałem innych opcji, żeby wiedzieć, czy w razie konieczności zdołam czymś zastąpić Absolutnie Najpyszniejsze Chrupki Dla Kotów O Imieniu Morda, ale wychodzi na to, że jednak się nie da, więc już zamówiłem odpowiedni ich zapas, żeby któregoś dnia nie obudzić się z ręką w nocniku i wrzeszczącym z głodu i rozpaczy Mordą w przedpokoju…
źródła obrazków: bowandwow.com.ph, catster.com