Dzisiaj chciałem się z wami podzielić refleksją na temat jedzenia – a konkretniej efektów jedzenia większości tego, co wrzucamy na talerze, nie zastanawiając się jakoś szczególnie nad tym, jakie to będzie mieć konsekwencje. Ważne, żeby dobrze wyglądało i było smaczne, prawda? Otóż niekoniecznie, niestety…
Nie wiem jak wy, ale ja przez lata będąc w trasie żarłem co popadnie: zajeżdżało się na stację benzynową i naprzód – hot-dogi i hamburgery to tylko wierzchołek góry lodowej, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie uznaje ich za zdrowe jedzenie, ale jadło się przecież i inne rzeczy. Efekt? Bardzo często miewałem takie zaparcia, że historia – naprawdę nie życzę najgorszemu wrogowi czegoś podobnego w skutkach. Ale kiedyś przez przypadek w sumie poskarżyłem się babci, że mam z tym problem, a babcia (jak to babcia) przypomniała sobie rozmaite domowe sposoby na zatwardzenie i mi kilka rzeczy uświadomiła.
Po pierwsze i najważniejsze, trzeba dużo pić – woda jest najlepsza, ale jak ktoś nie lubi, to niech sobie pije herbatę, soki owocowe albo warzywne i maślanka, która według mojej babci jest najlepsza na tego rodzaju dolegliwości gastryczne. To nie wszystkie sposoby na zatwardzenie, które poznałem: okazuje się bowiem, że dla dobrego wypróżniania się niezbędna jest aktywność fizyczna oraz zapewnienie w diecie wystarczająco wysokiego poziomu błonnika. Odkąd przeszedłem na dietę, żeby zrzucić parę nadmiarowych kilogramów, częściej jem otręby, płatki owsiane i różne kasze i powiem wam, że widzę efekt – to naprawdę działa.
A jeśli na wasze zatwardzenie domowe sposoby nie zadziałają, to zawsze możecie sięgnąć po jakiś łagodny farmaceutyk. Tylko (na bazie własnego doświadczenia) nie wstydźcie się i skonsultujcie zakup z aptekarką – mnie było głupio pytać Panią Magister o takie rzeczy, więc swego czasu kupiłem coś, co zadziałało praktycznie z siłą wodospadu, czego również nie polecam.
źródło grafik: healevate.com, www.medicaldaily.com, www.healthxchange.com.sg, www.health.harvard.edu