Ci, którzy zaglądają tu regularnie, wiedzą już, że moja ukochana Wołga musi troszkę pójść w odstawkę, w związku z czym pomału się rozglądam za różnymi opcjami samochodu na długie trasy. Rozważam, patrzę, porównuję i cały czas się zastanawiam, bo budżet mam jednak ograniczony, a wybór szczególnie łatwy nie jest. Wiem jedno: będę kupował nowe auto, bo trochę już nie mam siły do używek, które non stop trzeba remontować i wkładać w nie kupę forsy po to tylko, żeby jeździły. I nie, nie mam tu na myśli Wołgi.
Kusi mnie coraz bardziej nowy Focus C-Max, bo mi się bardzo podoba ogólna koncepcja samochodu dużego, wygodnego, bezpiecznego i ekonomicznego jednocześnie. Rozmaitych systemów jest w nim tyle, że wystarczy mi ich na pewno, a niektórych prawdopodobnie nawet nigdy bym nie użył, ale przynajmniej widać, że projektanci i inżynierowie się naprawdę postarali. A już silnik EcoBoost uważam osobiście za majstersztyk – nie mam bladego pojęcia, w jaki sposób spece Forda wycisnęli z 1 litra 100 albo 125 koni mechanicznych, ale zrobili to i to przy zachowaniu więcej niż rozsądnego poziomu spalania, co dla mnie na trasę jest praktycznie bezcenne: pali niedużo, a jak trzeba coś wyprzedzić, to jest zapas mocy.
Powiem więcej: na chwilę obecną to mój najpoważniejszy kandydat na następcę Wołgi, chociaż ostatecznej decyzji pewnie jeszcze przez jakiś czas nie podejmę – zimą i tak jeżdżę mniej, więc staruszka sobie odpocznie, a w międzyczasie może jeszcze jakiś ciekawy model się na rynku pojawi. Na przykład polskie autko jakieś…
źródło obrazka: www.honestjohn.co.uk