Często usłyszeć można, że Polacy nie potrafią poruszać się autostradami i innymi drogami szybkiego ruchu. No cóż, przez lata brakowało nam tego tyu elementów infrastruktury w naszym kraju, więc może faktycznie coś w tym jest. Niestety, wystarczy przejechać się po krajowych drogach nieco lepszej jakości, by samemu się o tym przekonać.
Od kilku lat w Polsce ma miejsce prawdziwa drogowa rewolucja. O ile jeszcze jakiś czas temu określenie „polskie drogi” było ewidentnie pejoratywne i zawierało spory ładunek ironii, o tyle od niedawna cały kraj pokryły szerokopasmowe arterie, po których poruszanie się jest czystą przyjemnością. Niestety, wciąż nie umiemy zachować się na takich odcinkach.
Dlaczego tak jest?
Warto wziąć pod uwagę fakt, iż Polacy dopiero uczą się jazdy po autostradach. Kursy prawa jazdy nie obejmują zagadnień związanych z poruszaniem się po takich trasach – a tak jest choćby w Niemczech czy wielu innych krajach tak zwanej „starej Unii”.
Nadmiar emocji
Jeżdżąc po polskich autostradach i drogach szybkiego ruchu można dojść do wniosku, że nasi rodacy upodobali sobie samochody jako narzędzia udowadniania całemu światu swojego statusu. Wyprzedzanie „na trzeciego”, popędzanie innych światłami, a często także przemoc słowna i wyrażana za pomocą gestów – to codzienność na polskich drogach.
Inne grzechy
Innym, wzorcowym zachowaniem Polaków na autostradach, a godnym potępienia, jest uporczywa jazda lewym pasem. Tak się już jakoś przyzwyczailiśmy, że to właśnie poruszanie się tym odcinkiem daje pewność lepszej nawierzchni. Cóż, o ile tak było jeszcze całkiem do niedawna, o tyle dzisiejsze autostrady mają raczej równą powierzchnię i nie ma konieczności blokowania lewego pasa!
Dodajmy do tego jeszcze chęć udowodnienia całemu światu że „to ja mam rację”. Polacy widząc szybkie i drogie auta często specjalnie nie ustępują drogi, tak jakby chcieli pokazać, ze oni też istnieją w swoich autach. Doprowadza to do furii tych drugich kierowców, a przy tym powoduje niepotrzebne zaburzenia płynności ruchu.