Było spokojne kwietniowe przedpołudnie, kiedy dojeżdżałem pomału do Krakowa – zostało mi do celu jakieś 50 kilometrów, kiedy nagle zza zakrętu wyjechało auto, na widok którego zrobiłem jedyną rzecz, jaką mogłem zrobić: zbaraniałem i podziwiałem, jak mnie mija, jadąc sobie z całkowicie przepisową dla terenu zabudowanego prędkością. Cud, że nikt w nikogo nie wjechał, słowo daję. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że nie ja jeden się tak zachowywałem, bo i samochód nie był standardowy: nie każdego dnia widzi się na polskiej drodze BWM i8 z rejestracją wskazującą, że właścicielem jest jakiś bardzo szczęśliwy i bardzo zamożny mieszkaniec okolic miasta polskich królów.

Jeśli się dziwicie, że się tak można zapatrzyć w jakikolwiek pojazd, to powiem Wam, że tu akurat naprawdę jest co podziwiać: nie dość, że BMW i8 to rasowy wóz sportowy, to na dokładkę jest to konstrukcja hybrydowa, a przy tym tak niesamowicie ładnie zaprojektowana, że normalnie człowiekowi cieszy się micha na sam widok. Zresztą, popatrzcie na zdjęcia w poście, one wszystko tłumaczą. Ja tylko dodam jeszcze, że choć i8 jest samochodem hybrydowym, to od 0 do 100 km/h przyspiesza w 4,4 sekundy, na samym silniku elektrycznym może przejechać 35 kilometrów i jest pierwszym na całym świecie wozem seryjnym z reflektorami… laserowymi!

Mało? Współczynnik oporu powietrza dla BMW i8 to jedynie 0,26, a rozkład masy pomiędzy częścią przednią a tylną wynosi dokładnie i idealnie 50/50. A, byłbym zapomniał: silnik benzynowy ma tylko 1,5 litra pojemności, ale produkuje 231 koni mechanicznych mocy (oba silniki razem mają moc 362 KM), co jest wynikiem więcej niż dobrym. Aha, spalanie łącznie w cyklu mieszanym wynosi 2,1 litra/100 km. Tak, dobrze widzicie, nieco ponad 2 litry benzyny. BMW i8 ma tylko jedną, drobną wadę – najuboższa wersja wyposażeniowa kosztuje 576 000 złotych…
źródła obrazków: paultan.org, hitride.com