Wszystko wskazuje na to, że moja kawowa epopeja nieprędko się skończy – mam tu na myśli przede wszystkim to, że już chyba do końca życia będę sobie musiał bardzo ostrożnie dawkować tę konkretną przyjemnostkę. Ale okej, mogę z tym żyć, bo alternatywa była znacznie mniej przyjemna, a poza tym przecież nadal mogę kawę pić. Tyle tylko, że mniej. Zresztą ostatnio bardzo polubiłem mrożoną herbatę z mojego ekspresu (o nim pisałem w tamtym miesiącu), co przy nadchodzących upałach wydaje mi się znacznie lepszą opcją niż kawa (nawet mrożona).
Bardziej miałem na myśli dolegliwości okołokawowostresowe, czyli wszelkiego rodzaju skurcze, ból nerek, uczucie skręcania w żołądku i inne tego rodzaju przyjemności. Siłą rzeczy zawsze mam w związku z tym przy sobie Buscopan i chociaż ogólnie nie przepadam za faszerowaniem się farmakologią, to jednak w tym przypadku bliższa koszula ciału, jak to się mówi: wolę zjeść tabletkę i mieć spokój (tym bardziej, że skład Buscopanu jest naprawdę niezły, żadnej zbędnej chemii) niż się męczyć jak jakiś więzień hiszpańskiej inkwizycji.
Poza tym żeby w miarę możliwości ograniczyć sytuacje, kiedy przyjmuję lek rozkurczowy (choćby i najbardziej bezpieczny), wygrzebałem w sieci zestaw różnych ćwiczeń antystresowych i rozkurczowych i powiem wam, że one naprawdę działają. Sam jestem w szoku, bo do tego rodzaju rewelacji zazwyczaj podchodzę raczej sceptycznie, ale postanowiłem dać im szansę (a raczej: posłuchałem mojej pani) i nie żałuję. W sytuacjach krytycznych biorę Buscopan, oczywiście, ale jak nie muszę, to sobie robię jakieś proste ćwiczenia z jogi czy inne relaksacyjne i ból dokucza znacznie mniej albo nawet i całkiem znika. A przecież o to właśnie chodziło, prawda?
źródła obrazków: www.nextavenue.org, www.ufmcpueblo.com, www.wisegeekhealth.com