W świecie najpotężniejszych samochodów sportowych trwa nieustanna wojna o pierwszeństwo, co ma ten plus, że ciągle powstają ciekawe konstrukcje i ten minus, że rozmaite rekordy świata potrafią bardzo szybko się zmieniać. Już nawet w fachowej prasie i portalach coraz częściej można spotkać się z określeniem „hipersamochód”, co mnie osobiście trochę śmieszy, ale z drugiej strony dość dobrze pokazuje trend – no bo w końcu jak inaczej nazwać coś, co jest lepsze od supersamochodu…?
Nie mam pojęcia, czy Christian von Koenigsegg założył sobie, że teraz zbuduje hipersamochód i zakasuje wszystkie Ferrari i Bugatti razem wzięte, ale nawet jeśli nie, to mu się to udało – pod względem osiągów Koenigsegg Regera deklasuje konkurencję całkowicie, chociaż jest to auto hybrydowe. Przynajmniej część tajemnicy tkwi w tym, że Regera w ogóle nie ma… skrzyni biegów (!), ale to nie jedyny powód. Sama sylwetka jest niesamowicie aerodynamiczna, a docisk aerodynamiczny przy prędkościach rzędu 250 km/h i większych sięga 450 kg.
Silników jest za to 4 sztuki – jeden klasyczny, spalinowy, w układzie V8, o pojemności 5 litrów (generuje 1100 KM mocy) i trzy elektryczne o łącznej mocy 700 KM. Wbrew pozorom maksymalna moc całego układu wynosi jednak „tylko” 1500 koni mechanicznych, co wynika ze specyfiki konstrukcji. Pomimo tego niewielkiego ograniczenia Regera od 0-100 km/h przyspiesza w 2,8 sekundy, od 0-300 km/h w 12,3 sekundy, a od 0-400 km/h poniżej 20 sekund. Oznacza to, że aktualnie Koenigsegg Regera to najszybszy seryjnie produkowany samochód na świecie i na pewno jeszcze jakiś czas taka sytuacja się utrzyma – jedyne potencjalne zagrożenie dla Regery to najnowsza odsłona Veyrona, ale na nią przyjdzie nam poczekać do 2016 roku…
źródła obrazków: digitaltrends.com, autogespot.co.uk