Już całkiem niedługo, bo w drugiej połowie października tego roku, rozpocznie się w Australii jeden z najsłynniejszych na świecie wyścigów dla samochodów napędzanych energią słoneczną – World Solar Challenge 2015. Tegoroczna edycja jest o tyle interesująca, że pojawi się w niej polski akcent w postaci drużyny studentów z Politechniki Łódzkiej. Nasza ekipa zaprojektowała i zbudowała od podstaw samochód o nazwie „Eagle 1” (nieszczególnej, jak na mój gust, ale co tam nazwa – byle się sprawdził i był bezawaryjny!), którym wystartuje w trasę o długości 3 tysięcy kilometrów.

I nie będzie to wyasfaltowana ścieżynka, tylko australijskie bezdroża. Takie bezdroża, przy których nasza Pustynia Błędowska to bardzo mały i bardzo cienko piszczący pikuś. Trasa zaczyna się w mieście Darwin i prowadzi do Adelajdy – między innymi przez Alice Springs, Glendambo i Port Augusta i osobiście uważam, że już sam fakt, że z Europy Środkowej i Wschodniej zgłosili się tylko Polacy daje niejakie pojęcie o tym, na co się na tych trzech tysiącach kilometrów zanosi.
Inni po prostu wymiękli (tak uważam), a ekipa z Łodzi niezrażona tym, że w bieżącej edycji już nie można wyciągać paneli na zewnątrz auta w celu podładowania akumulatorów, stwierdziła po prostu, że Polacy nie bez powodu są nazywani najbardziej pomysłową nacją na świecie…

A najciekawsze i najfajniejsze jest to, że według oficjalnej zapowiedzi twórców „Orzełka” doświadczenia zebrane podczas jego budowy oraz w trakcie wyścigu posłużą do stworzenia projektu samochodu solarnego przeznaczonego do normalnego ruchu drogowego w naszym pięknym kraju. I takie podejście rozumiem i w pełni popieram. No i oczywiście trzymam kciuki za naszą drużynę w World Solar Challenge!
źródła obrazków: facebook.com