O tym, jak piekielnie upierdliwe jest stanie w korkach w moim rodzinnym stołecznym mieście wiem aż za dobrze. Tyle tylko, że ja osobiście nigdy się nie zająłem wymyślaniem metod radzenia sobie z tym problemem – najzwyczajniej w świecie pogodziłem się z istniejącym stanem rzeczy i tyle. Jak większość warszawiaków wyjeżdżam wcześniej, aby uniknąć największych korków w godzinach szczytu, a poza tym mam dużo cierpliwości. Przykład pana Jacka Skopińskiego pokazuje jednak, że chwila, w której kogoś w korku trafia szlag, może się mimo wszystko okazać bardzo pożytecznym dla ludzkości momentem w historii.
Co mam na myśli? Otóż wspomniany pan Jacek, zmęczony warszawskimi korkami i marnowaniem czasu, postanowił zbudować pojazd, dzięki któremu będzie mógł te korki omijać. Ale nie chodziło tylko o samo omijanie, bo to można na dobrą sprawę zrobić na rowerze – pomysł pana Skopińskiego zakładał stworzenie pojazdu szybszego od roweru, ale o podobnych gabarytach i posiadającego własny napęd. Zadanie z pozoru awykonalne, ale nasz wynalazca jest przecież Polakiem i poradził sobie znakomicie. Stworzył coś, co nazywa się EV4 (nazwa, moim zdaniem, kiepściutka, ale może zajmie się tym jakiś marketingowiec i wymyśli coś lepszego), a co jest hybrydą roweru, skutera elektrycznego i quada albo nawet samochodu.

EV4 ma napęd elektryczny w postaci trzydziestosześciowoltowego akumulatora litowo-jonowego (do wyboru są dwie pojemności: 20Ah i 40Ah), co pozwala mu rozwinąć dość niezwykłą jak na taki pojazd prędkość 40 km/h. Żeby było bezpiecznie, hamulce są tarczowe i są w nie wyposażone wszystkie cztery koła, a dla wygody użytkownika zastosowano amortyzatory rowerowe z regulacją twardości i tłumienia. Dodatkowo zawieszenie jest adaptacyjne, co sprawia, że EV4 ma doskonałą przyczepność i nigdy nie ma sytuacji, w której choćby jedno z kół nie dotyka do nawierzchni, po której aktualnie pojazd się porusza. Całe ustrojstwo ma długość 150 cm i szerokość 60 cm, tak więc bez problemów mieści się na ścieżkach rowerowych czy nawet na chodnikach (choć w Warszawie bywają miejsca, przez które się czymś o tej szerokości już człowiek nie przedostanie – nie z winy szerokości chodnika, tylko z powodu zaparkowanych na nim samochodów).

Czy bym sobie to UFO kupił? Pewnie tak, ale chwilowo mnie nie stać, bo wydałem całe oszczędności na samochód już jakiś czas temu. Ale jak ktoś ma problem z korkami w Warszawie czy gdziekolwiek indziej i chce być bardziej „eko”, to niech się pyta pana Skopińskiego o cenę jego najnowszego wynalazku…
źródło obrazków: ev4.pl