Ostatnimi czasy coraz rzadziej, ale wciąż jednak udaje mi się co jakiś czas wyskoczyć gdzieś na wakacje albo dłuższy urlop. Najbardziej lubię taki czas spędzać w Polsce, bo tu naprawdę jest mnóstwo fantastycznych miejsc i równie interesujących ludzi, ale bywa i tak, że ktoś się uprze. Wtedy najzwyczajniej trzeba się po prostu spakować, odcierpieć, wybyć z kraju na tydzień czy dwa i wrócić, bo święty spokój to jednak bardzo ważna rzecz.
Tyle tylko, że ostatnio się robi coraz mniej bezpiecznie na różnych zagranicznych wycieczkach i nie chodzi mi wcale o to, czym się za tę granicę podróżuje (chociaż samo w sobie jest to niezwykle fascynujące zagadnienie), tylko raczej o warunki na miejscu. Wiecie, wojny, zamachy, te sprawy. Nadal jednak jest całkiem sporo miejsc, w których można wylądować, pobyć chwilę, złamać nogę i dostać za opiekę lekarską taki rachunek, że potem człowiek zaczyna sobie myśleć nad relacją jakości do ceny takich usług u nas w kraju i jak nic wychodzi, że Polska to pod tym względem raj na ziemi.
Jest na to rada: jak się gdzieś wybieracie poza tę naszą wyspę szczęśliwości, to zróbcie sobie (i bliskim) przysługę i wykupcie odpowiednio dobrane ubezpieczenie turystyczne. Wyjdzie wam znacznie taniej, niż gdybyście mieli później się z jakąś mozambijską służbą zdrowia rozliczać w twardej walucie, no i przy okazji można jeszcze dobrać do kompletu ubezpieczenie bagażu, podróży, domu, gotówki (!) czy dowolnych żyjątek, jakie zamierzacie zabrać na wakacje, żeby się smażyły na plaży towarzysząc wam w niedoli. Naprawdę, naprawdę się nad tym zastanówcie…
źródła obrazków: www.roiinvesting.com, superlayover.com, travglobe.com